Od kiedy?
Od końca kwietnia 2010 roku w lokalu na parterze niewielkiej kamienicy przy ul. Józefińskiej 9.
Najdziwniejsze zlecenie:
Takie które nie doszło do skutku: Klientka przyszła z pytaniem, czy uszyję jej zasłony i firany do salonu. Ja starałam się dowiedzieć, jakie są jej preferencje, jakie te zasłony i firany mają być (nowoczesne, klasyczne, gładkie etc.) Klientka na moje pytania pomocnicze miała tylko jedną i tą samą odpowiedź: „Takie, żeby bratową szlag trafił!”.
Takie, które jak najbardziej doszło do skutku: Małżeństwo kupowało u mnie prezent ślubny dla rodziny w Stanach Zjednoczonych. Zdecydowali się na bardzo efektowny obrus z serwetkami z polskiego lnu. Dodatkowo, na sam koniec, pani chciała kupić koronkowy pokrowiec na papier toaletowy do łazienki – również dla pary młodej – taki drobiazg, dodatek z humorem do głównego prezentu. Mąż pani był oburzony pomysłem, bardzo ostro skrytykował pomysł żony, aż zbulwersowany wyszedł ze sklepu. Pani nie zrażona reakcją męża postawiła na swoim i kupiła to, co chciała. Za jakiś czas Klientka wróciła do mnie i opowiedziała, co się działo przy wręczaniu prezentu: „Wie Pani, obrus jak obrus, ale ten pokrowiec na papier toaletowy! Zrobił furorę w tej Ameryce, wszystkie koleżanki i sąsiadki też chcą taki!”. Później do Polski przyjechała Panna Młoda i odwiedziła mój sklep, oczywiście kupiła sporo pokrowców na papier toaletowy dla siebie (na zapas), dla koleżanek i sąsiadek. Bardzo miłe było to spotkanie.
Wzruszające zlecenie: Zwykle dekoracją okien zajmują się panie, panowie zdają się na swoje żony w tym temacie i dość nerwowo reagują na próby wciągnięcia ich w ten temat. W tym wypadku wyjątkowo to Pan - Klient był inicjatorem zmian firan i zasłon w domu, jego żona bardzo mało się angażowała. Gdy już trochę się poznaliśmy Klient wyznał, że żona ma depresję, a on tak chce zmienić wystrój domu, aby było bardziej optymistycznie i wesoło – w ten sposób chciał pomóc swojej żonie. Czułość i troska, z jaką odnosił się do niej, na zawsze pozostanie w mojej pamięci.
Ukochane dziecko:
Oj, wiele jest takich dzieci...- w domach prywatnych, kościołach, domach kultury, muzeach, domach pomocy społecznej, restauracjach... Konkretne realizacje łączą się w pamięci z Klientami, dla których były wykonywane. Sympatyczni klienci wywołują dobre wspomnienia, a tych jest bardzo dużo – zdecydowana większość. To, co wiem na pewno, to to, że miałam (i mam) szczęście do Klientów, wielu z nich zostało dobrymi znajomymi, a niektórzy prawdziwymi Przyjaciółmi. Życie zweryfikowało, że możemy na siebie liczyć i to jest największa wartość mojej firmy – bez niej nie spotkałabym tych osób i moje życie byłoby uboższe.
Zmiany...
Są i będą, życie się toczy i co rusz przynosi nowe wyzwania i niespodzianki. Najpierw sklep – pracownia była przy Józefińskiej 9, potem w Rynku Podgórskim 2, a teraz przy ul. Dąbrowskiego 16. Obecnie (od kilku miesięcy) jest to tylko pracownia, sprzedaż docelowo ma być tylko przez internet (między innymi: lniany.pl), ale stali klienci zawsze znajdą do mnie drogę - do pracowni i chwała im za to.
Dziedzictwo/dziedziczenie
Firma założona została przeze mnie i chociaż zawsze mogę liczyć na pomoc swojego syna, to nie przypuszczam, aby w dorosłym życiu chciał kontynuować moją działalność – ma inne zainteresowania i cele w swoim życiu.
Podgórze, bo...
Najpierw przypadek, że tu wylądowałam na początku swojego dorosłego życia w pierwszych latach dziewięćdziesiątych XX wieku, a potem okazało się tym jedynym miejscem na ziemi, z którym związałam swoje życie prywatne i zawodowe. Teraz trudno mi sobie wyobrazić mieszkanie i pracę poza Podgórzem. Obserwuję zmiany Podgórza przez kolejne dziesięciolecia, zwykle podobają mi się, ale ze wzruszeniem wspominam też dawne Podgórze, być może dlatego, że nierozerwalnie związane z moją młodością...
Jak to się zaczęło w tym miejscu – oczywiste było dla mnie i mojej rodziny że działalność zakładam w Starym Podgórzu – tu gdzie mieszkam i czuję się najlepiej. Inne lokalizacje w ogóle nie wchodziły w rachubę.
Jak to się zaczęło u mnie
Wcześniej pracowałam na etacie w dużych firmach, ale przychodzi taki moment, że człowiek dojrzewa do decyzji, że teraz to już tylko na swoim.
Gdyby nie to to bym...
Czy ja wiem, może Bieszczady :-)) ?
Anna Chmielewska
Aurea Studio Dekoracji – ul. Dąbrowskiego 9
Ładne tekstylia do ładnych domów
lniany.pl